Jak powstawał „Bitwa pod
Grunwaldem/ Statek Głupców”
Malowanie Bitwy trwało
dwa lata. Naciąganie i gruntowanie płócien rozpoczęło się w styczniu 2010 roku,
w 600 rocznicę Bitwy pod Grunwaldem, planowaliśmy skończyć latem, na czas
obchodów w lipcu. Ale bariery natury ludzkiej zadecydowały o przesunięciu
terminu.
Obraz składa się z
dziesięciu części, 5-ciu płócien górnych i 5-ciu dolnych. (430
x 990 cm – dziesięć części 215 x 198cm). Malując mogliśmy ustawić obok siebie w jednym pomieszczeniu 2, w drugim 3
płótna. Nie mieliśmy jak połączyć górnych z dolnymi, jedynie obracając do
poziomu. Zatem piony Whielki Krasnal łączył i malował w poziomie, w trakcie
robiliśmy zdjęcia i w aparacie sprawdzaliśmy jak wychodzi.
Jeśli chodzi o Bitwę pod
Grunwaldem, to z czasem może się okazać, iż rola jaką odegrali The Krasnals
była kluczowa. Pewnego dnia przyszedł e-mail od prof. Marii Poprzęckiej, która
spytała Krasnali, co lubią robić najbardziej. „Nie wiemy co lubimy najbardziej.
Chyba bijatykę.”. „Bitwa – odrzekła – powinniście namalować Bitwę pod
Grunwaldem”. „O, kurcze! - Wielki Krasnal otworzył ze zdumienia usta. – To
rzeczywiście świetny pomysł”. Pani profesor pisała dalej: „Powinniście
namalować coś, co każdy Polak rozpozna.” Whielki Krasnal się uśmiechnął.
Dyscyplina, towarzysze,
żelazna dyscyplina! Oto hasło dnia! Każdy niebaczny krok może spowodować
zwycięstwo wrogów. Pracownia otwarta była 24 godziny na dobę. Whielki Krasnal
zaczął rysować plany Bitwy, kartki z rysunkami pokryły całą podłogę. W piątek o
20:00 Krasnale schodzili się w pracowni dla ustalenia kolejnych zadań.
Wyciągnięto starą czaszkę służącą do rysowania i umieszczono ją na kiju od
miotły. Wywieszono też flagę aby scenografia nadawała klimat obrazu. Whielki
Krasnal od początku ostrzegał, że to dodatkowe zadanie, które im przypada,
będzie wymagało bardzo ciężkiej pracy i – być może nawet – uszczuplenia porcji
żywnościowych. Jakkolwiek bądź szkice były gotowe i wykończone z największą
drobiazgowością, kilku Krasnali opracowało je w ciągu ostatnich trzech tygodni.
Spodziewano się, że malowanie Bitwy potrwa około dwóch lat. Przez cały rok
Krasnale pracowały ciężko, jak pracują tylko niewolnicy, lecz były zadowolone.
Pełne ofiarności nie cofnęły się przed żadnym wysiłkiem, zdając sobie jasno
sprawę, że trudzą się dla własnej korzyści lub dla dobra innych artystów, to
znaczy tych braci, którzy po nich przyjdą, a nie establishmentowej zgrai
próżniaków i złodziei.
Jeden z Krasnali
przylepił na ścianie plakat z reprodukcją Bitwy Matejki. Przywiózł go wcześniej
z Muzeum Narodowego w Warszawie. Krasnal Bansky ogląda nagromadzone krosna
malarskie, dziesięć sztuk wielkości 215 x 198cm. Gotowe do naciągnięcia i gruntowania. Kiedy
płótna były już gotowe do malowania, najpierw na całości odrysowano Bitwę od
rzutnika węglem, według oryginalnej kompozycji Matejki.
Jest już późna godzina.
Ze swobodą wrodzoną artystom, przyjaciele przychodzą do pracowni, przychodzą tu
po to, by zostać. Niektórzy nocują na pracownianym łóżku, lub na kocach przy
piecu kaflowym. Klepiąc tę samą biedę, nie krępują się względami, które
komplikują życie ludziom dostatnim. Zatrzymują Hałabałę na posiłek będący ich
kolacją. Któryś z nich gotuje fasolę lub zamawia pizzę. Gdy po którymś
kieliszku rozmowa nastręcza trudności, wszyscy zaczynają śpiewać. Są między
nimi cudzoziemcy, ich głosy łączą się w symfonii Beethovena.
W ciągu dnia trwa
wytężone malowanie – najczęściej w zawrotnym tempie. Whielki Krasnal malował w
tym okresie bardzo dużo, więcej, niż można by przypuszczać. Oprócz portretów,
których wykonywał nieraz aż po siedem dziennie, malował obrazy do bieżących
wydarzeń aby wrzucać je na bloga. Inne Krasnale w mniejszym stopniu, ale też
się angażowały. Była to powolna, żmudna praca. Nieraz męczono się cały dzień
nad wyciągnięciem jednej draperii, by później po części ją zamalować. Koncepcja
na obraz rodziła się w trakcie malowania. Pomysłów było wiele, niejedna postać
została przemalowana na inną, zmieniały się też wizje całych fragmentów.
Niesłychane było to, ile bohaterów tuż po namalowaniu odeszło z tego świata.
Niektórzy zaś umieszczeni zostali z tego właśnie powodu że odeszli, gdyż wtedy
robiło się o nich głośno. Na koniec zebrała się cała szafa wydrukowanych z
internetu postaci.
Podczas malowania Whielki
Krasnal przyjmował nieustannie telefony albo rozmawiał z Banskim, Hałabałą lub
innymi Krasnalami z najbliższego otoczenia o umowach, imprezach, kontach
bankowych, planach podróży… i plotkował. Niestrudzony robotnik, który od
wyrostka przyzwyczajał się do ciężkiej pracy i szybkiego tempa, Whielki Krasnal
– niczym wielki solista w trakcie koncertu – zyskiwał raczej, niż tracił
energię w ciągu dnia, gdyż umiał brać napęd z uwielbienia swoich znajomych
współtowarzyszy, inspirowała go sama praca, jak również liczne oferty i
pieniądze napływające do siedziby Krasnali. Chociaż wychodził często około
siódmej wieczorem, dobiegała wtedy końca dopiero połowa jego dnia pracy. Przebierał
się w ciuchy przygotowane przez Magdę, Gosię i Izę – kobiety ważne w jego
życiu codziennym, a także stanowiące jego oparcie w pracowni. Wychodzili razem
do klubu, tam spotykali innych przyjaciół. Rzadko szedł gdzieś jedynie dla
rozrywki, zwykle chodziło o wykorzystanie sytuacji pod pewnym kątem. Chodziło o
załatwienie jakiegoś interesu, zrobienie okładki płyty, portretu, zamówienie
obrazu, lub też po prostu o to, żeby pokazać się w odpowiednim towarzystwie
odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie, znalezienie się w centrum uwagi
poprzez odpowiednią prowokację z upatrzoną podczas imprezy ofiarą.
Dokumentacja z
powstawania Bitwy zawarta została na ogromnej ilości zdjęć i w wielkim kartonie
kaset z nagraniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz