"POZDRAWIAMY! THE KRASNALS"
wernisaż 14 czerwca 2014 r., godz. 18.00.
Kurator: Grażyna Prusińska - prezes Warmińsko-Mazurskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych.
wystawa czynna do końca sierpnia
http://reszel.muzeum.olsztyn.pl/pozdrawiamy-the-krasnals,1424
W Galerii „Zamek” w Reszlu zaprezentowana zostanie powstała w 2010 r. Bitwa pod Grunwaldem, czyli statek głupców, olej, płótno, 430x990 cm.
Obraz kontynuuje swą trasę po Polsce. Rok temu można było go oglądać w Warszawskim Rempeksie, w kwietniu natomiast w Poznańskiej PBG Gallery Skalar Office dzięki nagrodzie Arteonu 2013 dla The Krasnals. Tak jak dzieło Matejki - dzięki inicjatywie jego nabywcy bankiera Rosenbluma, odwiedzało różne miasta w kraju, Krasnalowa wersja Bitwy pod Grunwaldem przeznaczona jest dla wszystkich Polaków. Dlatego też zamierzamy odwiedzić z nią jak najwięcej miejsc, dotrzeć w najdalsze zakamarki. Tak aby wszyscy mieli możliwość obejrzenia na żywo aktualnej wersji Polskości i zastanowienia się nad jej kondycją. To swoistego rodzaju konfrontacja przeszłości z teraźniejszością i wgląd w teraźniejszość - poprzez pryzmat dzieła znanego wszystkim Polakom, wpisanego niejako w poczet archetypów polskości. Prosimy zatem i zachęcamy do zgłaszania się kolejnych miejsc, które chciałyby u siebie gościć pracę, i rozpropagować ją w swoim lokalnym środowisku.
Pozostałą cześć ekspozycji zajmą prace, w których grupa odnosi się do funkcjonowania dużej części państwowych i komercyjnych galerii sztuki, działalności kuratorów, ich wyborów. The Krasnals kontestują te działania, proponują własne, alternatywne (Biennale w Wenecji 2011, Festiwal Malta w Poznaniu, 2011), ale przyjmują zaproszenie Muzeum Współczesnego Wrocław i biorą udział w głośnej w 2013 roku wystawie „Dzień jest za krótki”. W 2014 – wystawa na obu kondygnacjach Galerii „Zamek”.
Rejs statkiem głupców
Co ma piernik do wiatraka? Ta zagadka sen spędza z powiek niejednego domorosłego filozofa i stanowi powód do zadumy tęgich myślicieli tego świata. Takie pytanie nasuwa się kiedy w trójkącie perwersyjnym zestawimy Jana Matejkę, Edwarda Dwurnika i grupę The Krasnals. Toż to dopiero połączenie. Tu się miesza dumny Urlych z Romanem Polańskim, tam Wielki Książę Litewski niknie w tłumie czarnych postaci z rogów ulic i rynsztoków, żeby ponad szczęk oręża wznieść się w ciele Pudziana. Wielkie pandemonium postaci i narracji! Wielkie zwycięstwo, co w historii pokutuje przynosząc tak dobre, jak i złe wspomnienia.
Historia Grunwaldu na trwałe zapisana w wiekopomnym dziele Henryka Sienkiewicza, przez historyków uznana została za niewykorzystaną szansę do rozprawienia się raz na zawsze z Zakonem Szpitalników. W „Polsce Jagiellonów” Paweł Jasienica przypomina, że Jagiełło pozwolił niedobitkom spod Tannenberga wrócić do Malborka i tym samym odebrał sobie możliwość skutecznego oblężenia i zniszczenia krzyżackiej stolicy. Smak zwycięstwa psuje wspomnienie o kolejne porażce, która z perspektywy wieków stała się podstawą do rozwoju Prus i w efekcie miała swoją kontynuację w rozbiorach końca XVIII wieku. Gloria jest zatem podszyta brakiem, a jej wspomnienie mające ożywiać serca uciśnionego narodu, nie jest tak jednoznacznie pozytywne jak odmalował to mistrz Jan.
Z mitem bitwy pod Grunwaldem uwiecznionym ku pokrzepieniu serc na płótnie Matejki rozprawił się w 2010 roku Edward Dwurnik. Dzisiaj w górnej sali Zamku w Reszlu, którego początki pamiętają wojny z krzyżakami, oprócz płótna Dwurnika oglądamy Bitwę we współczesnej interpretacji grupy The Krasnals. Bitwa w ich wydaniu to wszystko, świat cały śledzony przez pryzmat mediów masowych. Polski mikro i makro kosmos, gdzie jak w tyglu popkulturowym przechadzają się politycy z pierwszych stron gazet i celebryci uchwyceni w wojennym szale. W bogactwie przedstawień i historii przywołanych w pracy, oprócz toposu bitwy pojawiają się znaczenia i tworzą sensy. Sensy te - idąc za logiką kultury popularnej - podlegają ciągłej negocjacji w nieustającym procesie produkcji artystycznej. Za ich konstruowanie odpowiada ten najpowszechniejszy zwyczajny widz – konsument – odbiorca. A Bitwa niczym ta pędzla Matejki jeździ po Polsce całej, prezentowana przed oczami przygodnych entuzjastów. Lubimy te piosenki które znamy. Zwłaszcza podlane sosem odświeżającego remiksu. Była zatem już bitwa w Poznaniu. Gościła w Warszawie. Teraz wraca na tereny, gdzie historia na dźwięk słów Grunwald i Szpitalnicy gotowa wyrwać się z ziemi. Jakie znaczenia uruchamia, na jaką interpretacje czeka i co najważniejsze czy faktycznie jest krytyczna?
Skuteczność działań The Krasnals sprawiła że jako zjawisko wyszli oni poza ramy sztuki w stronę kultury popularnej. Są jednymi z tych niewielu których przywołuję się mówiąc o sztuce w mediach masowych i telewizjach śniadaniowych. Przy tym The Krasnals zależy na osiągnięciu miana enfant terrible polskiego świata sztuki. Krytykanta co nie brata się ze środowiskiem, ale kontestuje stosując kontrowersyjną retorykę i szeroki wachlarz środków. Ciekawszą niż sam konflikt wydaje się rozgrywka poza progami środowiskowych galerii i instytucji kultury. Ta bitwa rozchodzi się o szeroką publikę. O widza który dowie się o The Krasnals z telewizji i przeczyta artykuły o nich w opiniotwórczych tygodnikach. Pod tym względem trudno nie mówić o sukcesie medialnym, który dosięga znacznie większą ilość potencjalnych odbiorców sztuki. Co jakiś czas media aż huczą i buczą o kolejnych skandalach, porutach, nagrodach i akcjach. Środowisko kontruje, doniosłym milczeniem. Kim są The Krasnals dla widza popularnego, który nie zaznajomiony jest z konfliktami na polskiej scenie artystycznej? Czy w skuteczności swojej i medialnym szumie nie urastają do miana pierwszego reprezentanta tejże sceny?
Polska, jak pisze w „Fantomowym ciele króla” Jan Sowa jest ufundowana na braku i brakiem podszyta, ogólną niemożnością złamana i skalana kompleksem zachodu. Bitwa krasnalska odpowiada na ten brak przesytem i nadmiarem. Na złotej platerze mitu grunwaldzkiego serwuje widzowi danie podlane ciężkim narodowościowym sosem. W zawiesinie tej unosi się przeludniony „statek głupców”, ironiczna zbiorowa karykatura.
Groteskowy polaków portret własny trudno przyrównać, tak do matejkowskiej fantazji, jak i monochromatycznej bitwy Dwurnika. Wielki temat ujęty przez The Krasnals przytłacza ilością odwołań i cytatów. Telewizyjny channel surfing pieczołowicie odmalowany w wielkiej skali. Wzrok odbiorcy prześlizguję się po obrazach tracąc wrażenie spójności i sensu. W chaosie płynnej rzeczywistości, wbrew logice śledzenia tekstu powraca do znajdującej się w lewym górnym rogu twarzy Jana Himilsbacha. W jego postaci odczytuję prześmiewczą tezę stojącą u podstaw Bitwy Grunwaldzkiej.
I co nam z tych wszystkich bitew przyszło panie dzieju?
Eee, jak w polskim filmie.
Siedzisz.
Oglądasz.
Nic się nie dzieje.
Piotr Sikora